środa, 6 kwietnia 2011

Polska język trudna język, najwyraźniej.

Tę notkę miałam napisać już dawno, ale jakoś weny mi było brak. I właśnie dziś, o 6:48 wena nadeszła. Bezsenna noc najwyraźniej dobrze mi zrobiła, moje neurony były zbyt wypoczęte.

Codziennie stykamy się z ludźmi, którzy poprawność i czystość języka mają w głębokim poważaniu. Osobiście zaczęłam się natykać na takie osoby dopiero w chwili, gdy poczułam się swobodnie w internecie. Nie było to tak dawno, kilka lat zaledwie. Wiele rzeczy mnie w życiu dziwiło i na wiele się uodporniłam, ale ludzka głupota boli tak samo i uderza z taką samą siłą, nieistotne jak wiele razy się z nią zetknęliśmy.

Myślałam przez jakiś czas, że czytanie to naturalna rzecz. Jak oddychanie, jedzenie, sen. Ale okazuje się, że nie! A jakże! Ludzie dziś nie czytają, bo mają lepsze rzeczy do roboty. Nie czytają, bo im się nie chce, nie mają czasu. Bo mają uraz do książek przez lekturę z liceum. I w końcu - argument, który mnie powala na kolana za każdym razem - bo czytanie nie jest potrzebne do bycia inteligentnym człowiekiem! No ręce opadają. Ogólna opinia, że człowiek czytający to człowiek inteligentny upada w tempie błyskawicznym. Strach pomyśleć, jakie będą Nasze dzieci. Chociaż nie, moje będą czytały i niech mnie szlag trafi, jeśli będzie inaczej.

Był też magiczny czas, kiedy myślałam, ż to pokolenie, do którego ja należę, pokolenie lat osiemdziesiątych jest tym ostatnim, które czyta dla przyjemności i bez przymusu (chociaż nie twierdzę, że wśród młodszych osób nie znajdzie się jakiś mól książkowy). O jakże się myliłam, o bogowie! Przez ostatnich kilka miesięcy dotarło do nie kilka ciekawych informacji. Na przykład taka, że są osoby na tym Świecie, które uważają (i to dosłownie), o czym już wspomniałam wcześniej, że czytanie nie jest potrzebne do bycia człowiekiem inteligentnym. Najwyraźniej wystarczyło tych kilka lektur w podstawówce i już. Czasem jakaś kolorowa gazetka się przez łapki przewinie i tyle a potem pokazują swoją inteligencję na równie inteligentnych stronach internetowych wypisując brednie o tym, że na Wersalu była fantastyczna kanalizacja.
Są też osoby, i te są w nie takiej znakomitej, ale jednak większości, które uważają, że w internecie tak gramatyka jak i ortografia NIE OBOWIĄZUJĄ. W końcu to tylko takie luźne pogaduchy, więc można pisać "rze sie jest akórat w gurach albo nad możem i czy ktoś jej pomorze w fizyce, bo ona nie wie". Byk goni byka, a gdy tylko następuje ze strony takich dziwaków jak ja próba poprawienia i naprowadzenia na właściwy tor, to można się dowiedzieć, że ma się nierówno pod sufitem. Każda z tych osób utrzymuje oczywiście, że z języka polskiego ma same piątki. Chciałabym poznać nauczycieli tych idiotów, na prawdę. Zapytać wprost, czy zdają sobie sprawę, że dzięki ich pobłażliwości to nowe pokolenie jest tępe jak stary nożyk do masła.

Czasem myślę, że czytanie powinno zostać zakazane. Być może wtedy stałoby się modne, bo byłoby łamaniem prawa. Perspektywa cokolwiek ciekawa, chociaż nie do końca dla tych, którzy znajdują przyjemność w czytaniu, w wycieczkach do księgarni czy bibliotek.

Pewnie nigdy nie pogodzę się z myślą, że dla niektórych ludzi książki mogłyby nie istnieć i na pewno za żadne skarby Świata nie zaakceptuję tej wszechogarniającej językowej ułomności. Mogę się tylko starać, żeby nie utrudniało mi to życia zanadto i czytać jeszcze więcej.

Niech Was bóg błogosławi, Was, którzy wciąż dbacie o to, żebyśmy nie zostali nieświadomymi naśladowcami futurystuf.



"We need to make books cool again. If you go home with somebody and they don’t have books, don’t fuck them."- John Waters

Etykiety: , ,