środa, 23 marca 2011

Myślę, że to nie jest powieść, tylko fantazja seksualna o tobie i twoim szczurze.

...przytaczając fragment "You suck" Christophera Moore'a. Która swoją drogą jest zabawną i dobrze napisaną powieścią. W przeciwieństwie do czegoś na co natknęłam się dziś na pewnym forum... dodam forum przeznaczonym między innymi dla dzieci i młodzieży.
Ktoś postanowił się podzielić swoją "powieścią"
http://dreams-are-my-strength.blog.onet ... 11-01-08,n
UWAGA - LINKOWANY BLOG ZAWIERA LITERACKĄ PORNOGRAFIĘ!
która okazała się typowym przykładem upubliczniania swoich seksualnych fantazji w Internecie pod pozorem uprawiania literatury.

Wprawdzie, tak zwany fanart, czyli wszelkiego rodzaju trawestacje, naśladownictwa i pastisze, są znane od stuleci, co niedawno przypomniał portal cracked...
5 reasons why popculture is run by fanfiction
...i zapewne większość czytelników zdążyła się natknąć na różne różniste fanarty i fanfiki. Niektóre zresztą bywają całkiem zabawne bądź urocze... jeśli sam autor podchodzi do dziełka z nalezytym stosunkiem. Mówiąc o stosunkach, duża część to po prostu grafomańskie fantazje, często z podstawieniem alter ego autora jako głównego bohatera. I tego własnie przykładem jest blog, o którym mowa w dzisiejszym poście. Autorka postanowiła nawiązać do pewnej mangi czy anime, wprowadzając siebie jako główną bohaterkę. Nawet tego nie ukrywa. W rzeczy samej otwarcie się do tego przyznaje, co wypada dość... niepokojąco :| Poniżej fragment wywiadu (sic) z autorką, przedstawionego na jej blogu:

R: Niedawno również zostałaś nazwana Moirą i to przez kilka osób. Czy czujesz się z tego powodu źle?

M: W żadnym razie. Postacie, jakie „powołuję do życia” tak naprawdę są odzwierciedleniem mej osoby. Wygląd, charakterek, nawet nawyki oraz styl ubierania [śmiech] Oprócz tego postać Moiry jest mi szczególnie bliska.(...)

R: Powiedziałaś, że Moira jest tobie szczególnie bliska.

M: Oczywiście. Oprócz tego, że jest moją „wierną kopią” to dodatkowo uwielbia Sebastiana.

R: To imię również jest Tobie bliskie?

M: Nie tylko imię. Mężczyzna, którego kocham ma na imię Sebastian. Z resztą kocham go z odwzajemnioną miłością. Wczoraj tj. pierwszego stycznia minęły dokładnie trzy lata odkąd jesteśmy razem.

R: Gratuluję. Skoro tak długo jesteście parą to zapewne macie jakieś plany na przyszłość.

M: Przyszłość to My. Dokładnie 28 maja miną trzy lata odkąd się zaręczyliśmy, a było naprawdę romantycznie.

R: Tym bardziej wam gratuluję i życzę szczęścia oraz tego abyście zawsze się kochali i byli szczęśliwi. Wracając do tematu naszej rozmowy. Czy postać Sebastiana Michaelisa jest Tobie bliska jedynie ze względu imienia ukochanego?

M: Imię to podstawa, lecz nie, nie tylko dlatego. Sebastian Michaelis, jakiego prezentuje w mym opowiadaniu jest nie tylko podobny do mojego narzeczonego ze względu na imię, lecz również zachowanie, umiejętności, słownictwo i jeszcze wiele mogłabym wymieniać, lecz nie chcę zanudzać czytelników [śmiech].

R: Rozumiem, że czasami używasz sytuacji z życia realnego do zabarwienia historii.

M: Czasami? Jest ich więcej niż myślisz. [śmiech]

No cóż... biorąc pod uwagę ostre sceny erotyczne, czytelnik może nabrać przekonania, że padł ofiarą grafomańskiej ekshibicjonistki. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (podobno), więc postanowiłam urządzić...

KONKURS!

A w nim dwie kategorie:

1. Najfatalniejszy stylistycznie i najbardziej grafomański fragment bloga "dreams-are-my-strength"

2. Najzabawniejsza parodia tegoż.


Nagrody zostaną ustalone nieco później, tzn. kiedy znajdę chwilę by pomyśleć. :)

Do konkursu zapraszam zarówno autorów niniejszego bloga, jak i gości.

Etykiety: , , , ,

wtorek, 22 marca 2011

22.03




Wszystkiego Najlepszego, Słońce Ty moje harpiowate :*
Doczekać się już nie mogę tej dzikiej imprezy :D

My Zoulmejt :*

Etykiety: , , ,

niedziela, 20 marca 2011

Sprawa najwyższej wagi.

Straszne rzeczy się dzieją. Morticia pisze książkę o sprawie Polańskiego. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Daliby mu już spokój. Każdy się wielce mądrzy, że wie najlepiej, chociaż sama "ofiara" wespół ze swoją mamunią opowiedziała już jak to naprawdę było. Ale to nic, niech celebryci, których blask już zgasł zapewnią sobie ten ostatni podmuch urojonej świeżości.

"Znam wszystkie szczegóły gwałtu Polańskiego na 13-latce!"

Metal ist Krieg?

Niektórzy biorą to wyrażenie dość dosłownie, jak widać...

Dwururka w gitarze.

Z innych zabawnych treści - emo-tamagochi na dole po prawej. Miłej zabawy.

Tragedia narodowa

Ostatnimi czasy można zauważyć, że w mediach przewija się sensacyjno-katastroficzny temat: wzrost liczby tak zwanych singli, spadek liczby małżeństw oraz spadek tak zwanej dzietności. Większość mediów podaje tę rewelację tonem alarmująco-biadolącym. Co dziwne, ostatnio przyłączyła się do tego gazeta, która, zdaje się, miała być z założenia feministyczna... w Wysokich Obcasach od wielu numerów można zauważyć wyjątkowo głupią pseudodyskusję o tym dlaczego tak wielu młodych ludzi nie jest w związkach i jakie to straszne. Najwyraźniej temat spotkał się z wielkim oddźwiękiem czytelników, więc WO postanowiło skorzystać i porobić różne dyskusyjki i spotkania. Żeby było zabawnie, nie widziałam ani jednego artykułu czy listu nie zgadzającego się z głównym nurtem wypowiedzi, czyli mniej więcej "Tak bardzo, bardzo chcielibyśmy mieć partnerów, ach dlaczego nie mamy?". Wisienką na torcie jest pseudonaukowy wywiadzik:

wywiad z doktorem Grzybem -"Singielki mają gorzej od singli. Taka jest prawda."

Taka jest prawda, aha. Dobrze wiedzieć, bo przecież prawda nas wyzwoli.

"...co by nie mówić, podstawowym naszym celem w życiu jest prokreacja." mówi pan doktor. Myślę, ze wiele osób by się z nim nie zgodziło. Ale co tam, na pewno my, laicy nie wiemy tyle, co pan doktor, który:

"Prowadzi pan naukowe badania?

- Nie, raczej bardzo dużo rozmawiam z osobami, które deklarują, że są singlami."

Imponujące. Wprawdzie nie dysponuję takim wykształceniem i zapleczem naukowym jak dr Grzyb, ale jednak pozostanę przy moim skromnym osobistym przekonaniu, że celem mojego zycia jest spędzenie go w miarę przyjemnie. Bynajmniej nie zamierzam moich poglądów nikomu narzucać czy nawet przekonywać, ale chciałabym, żeby chociaż moje państwo i społeczeństwo, w którym żyję, odjebało się od celu mojego życia i pozostawiło go w mojej gestii.

Natomiast dla wszelkich histeryzujących tzw. singli, a w rzeczywistości panien i kawalerów na wydaniu, mam radę: To wasze życie i wasze wybory. Dorośnijcie i zmierzcie się z rzeczywistością. Również z sobą samym. Oraz innymi ludźmi. Narzekanie, że wasze życie nie wygląda dokładnie tak, jak wasze marzenia i fantazje, jest po prostu ŻENUJĄCE.


(post ze starego bloga 2011-03-19)

Etykiety: , , ,

Komunikacja miejska...

...ssie! Wszyscy wiemy o tym doskonale, ale czasem to przechodzi ludzkie, anielskie, boskie i szatańskie pojęcie.
Zajęcia zakończyłam dziś o 16:10. Pogoda nie dopisywała, więc pomyślałam naiwnie, że może jakiś autobus jadący w stronę mojego osiedla się napatoczy i podjadę chociaż kilka przystanków. Czy przyjechał? NIE! Takiego wała, wszystkie autobusy, które mogłyby mnie zawieźć do domu odjechały kilka minut wcześniej. 5 różnych linii, wszystkie najwyraźniej zajechały na przystanek jednocześnie. Kolejny gruchot według rozkładu miał przybyć za jakąś godzinę. Pomyślałam sobie, że w takim razie pójdę na inny przystanek, ale okazało się, a jakże, że moja wycieczka była daremna. W efekcie musiałam popierdalać do domu na moich własnych, biednych nogach.
Myśleliście kiedyś nad tym, jaki geniusz układa rozkłady jazdy? Jaki idiota sprawia, że wszystkie autobusy jadące w tym samym kierunku zwalają się na przystanki o tej samej godzinie co do minuty? Jak to jest, że do tej pory nikt z tych pajaców nie pomyślał o tym, żeby rozkłady ulepszyć? No jak?
Kolejną, równie fantastyczną rzeczą, jest puszczanie autobusów przegubowych na uliczki, które ledwo mieszczą osobówkę. W moim mieście, które uwielbiam pomimo jego rozlicznych wad, jest kilka bardzo małych rond zwanych potocznie krowimi plackami. I teraz taki długi, czerwony, przegubowy autobus ma się niby zmieścić w takie gówniane coś. Na szczęście ktoś mądrzejszy od reszty debili rzucił propozycję, aby te krowie placki nie były zbyt wystającymi plackami, dzięki czemu kierowca może mieć w dupie przepis i przeciąć rondo przez sam środeczek. Wygoda i rozrywka za jednym zamachem.
Kolejny argument, żeby robić prawo jazdy, chociaż boję się tego jeszcze bardziej niż tych kurewsko małych rond.
Niech Wam się nigdy nie zdarzy, że będziecie kurwować na całe MZK, bo ktoś może usłyszeć i kierowcy dostaną odgórny zakaz wpuszczania Was do autobusu, co byłoby zwieńczeniem każdego absurdu komunikacyjnego, z którym stykamy się od chwili wynalezienia koła.

Ave.

Etykiety: ,

Otchłań Zapomnienia

Przepis:

Blue Curaçao
Barmański syrop truskawkowy
Spirytus
Sok pomarańczowy
Likier bananowy (klarowny)

Zmieszać Curaçao z syropem truskawkowym do uzyskania ponurej, fioletowo-granatowej barwy. Dodać spirytus według uznania oraz po odrobince soku pomarańczowego i likieru bananowego dla zrównoważenia smaku.

Etykiety: , , , , ,

Typy Pociągowe

Podobno u ludzi strefa bezpieczeństwa wynosi przeciętnie 1,5 metra. Podobno, bo u mnie to będzie jakieś 20 metrów. Dlatego spędzanie czasu w komunikacji zbiorowej to dla mnie horror.

Dziś na przykład w pociągu z Poznania jakiś gruby, stary pierdziel rozsiadł się radośnie u mego boku i zaczął napierać na mnie swym obfitym ciałem. Ja się odsuwam a ten radośnie stwierdza, że zapewne robię mu więcej miejsca i zajmuje te milimetry wolnej przestrzeni między nami. Mnie łapie wkurw totalny bo jak zawsze kończy się to tak, że ja jadę rozpłaszczona na szybie a ten cielak niewychowany się rozpiera zahaczając mnie co jakiś czas łokciem. A jakże. Ale nic to ważne, że nie gadał.

Zagadywaczy nie znoszę prawie tak samo jako sapaczo-narzekaczy. Taki zagadywacz na przykład ma w dupie, że nie chcesz z nim rozmawiać, ma w dupie że przewracasz oczami, a ma to w dupie bo pogadać to sobie lubi. Bez odbioru. Kiedyś miałam sytuację zabawną bo dosiadła mi się babcia. Sympatyczna z wejrzenia. Taki no stereotyp babuni. Ja jak zwykle słuchawki w uszach, macham nóżką i gapię się przez okno. Co jakiś czas przesuwam wzrokiem po babci a ta miele szczęką. Pomyślałam sobie, że zapewne sztuczna szczęka jej się poluzowała to rusza paszczą. A tu nagle piosenka się kończy i słyszę jak babcia nawija "A widzi pani, pani to tak umie słuchać, a to się tak rzadko dzisiaj zdarza". Czyli babcia prowadziła monolog przez jakieś dwie godziny, a że bez reakcji z mojej strony? A chuj tam byłam idealnym odbiorcą jej pierdolenia.

Sapaczo-narzekacze zgodnie z nazwą : sapią i narzekają. Że cukier taki drogi i Panie prawie żem się spóźniła, bo to, bo sramto. I sapią obficie. Jednak jedną z najbardziej irytujących grup są zdecydowanie mamusie z bachorami. Bachor zawsze wrzeszczy, mamusia rzuca w przestrzeń "ale bądź cicho kochanie" a kochanie drze pysk jeszcze bardziej. Współpasażerowie milczą, bo nikt nie chce być uznany za wroga bachorów. Bachor zaczyna łazić po wagonie, mamusia znów rzuca ostrzeżenia w przestrzeń, a bachor swoje. Aż ma się ochotę powiedzieć głupia kobieto jak zaryje mordą w podłogę to mu się łazić odechce. Bachor zaczyna domagać się miejsca przy oknie, oczywiście tam gdzie siedzimy my. I mamusia rzuca tekstem że nie wolno bo pani tu siedzi, a bachor, że pani głupia i ma spadać. Część współpasażerów daje nam odczuć że jesteśmy chamy ostatnie bo bachor żąda a my co? Nic? Bezczelni. Karmienie piersią publicznie też jakoś ma uchodzić za normalne. Bo w końcu karmienie to naturalna rzecz. Sranie też ale jakoś publicznie tego nie robimy czyż nie? Za to bachorowi wolno wszystko. Kiedyś taka mamusia zaczeła przy mnie przewijać swego potomka. Zdrętwiałam i pytam idiotkę czy naprawdę zamierza przewijać dziecko tu. Ona zaskoczona, lekkim tonem mówi a gdzie niby ? Poprosiłam żeby się przesiadła bo ja fekaliów jej pociechy nie zamierzam ani oglądać ani wąchać. Oczywiście pół przedziału oburzone "jaka ta młodzież niewychowana". Nie no kurwa pokazywanie kupy i dupy bachora publicznie jest cudownie kulturalne. Ale w końcu baba stwierdza, że jak mi nie pasuje to się mogę przesiąć. No to jej mówię że to ona się dosiadła zatem to ona powinna się przesiąść. Mamuśka pomstując zmienia miejsce na to niezbyt odległe, i zaczyna marudzenie jakie to ludzie som niewychowani i nietolerancyjny, no naprawdę, skandal.

Kolejnym typem pociągowym są ekshibicjoniści. Tu nie trzeba wyjaśniać ani tłumaczyć : Fani pokazywania swych niezbyt imponujących organów, Są ekshiby chwilowe, znaczy się wysiadają zanim pociąg ruszy. Są ekshiby ukryte, czyli udają pijanych i że im się tak przypadkiem uplusło. I oczywiście ekshib na bezczela czyli robi co lubi i czeka co zrobisz. Polecam zgłosić sprawę konduktorowi, który powienien wezwać policję na najbliższą stację i przekazać im delikwenta. W razie głupiego pierdolenia pana konduktora spisujemy numer legitymacji i nazwisko, w celu zgłoszenia sprawy naczelnikowi stacji. Kolejarze mają tendencję do olewania sprawy bo przecież to nic poważnego.

Jest jeszcze typ podrywacza. Wiek różny, stylówa takoż. Cechy wspólne : namolne pseudo-dowcipne pierdolenie, roztaczanie swego wątpliwego czaru, próba dotykania kolana tudzież ramienia, przekonanie o własnej zajebistości. Typy takie bardzo szybko przekraczają tę cienką granicę między podrywem a molestowaniem Najczęściej cięta riposta zamyka im usta, czasem trzeba zmienić wagon. Czasem trzeba prosić o pomoc rosłego współpasażera.

Możliwe, że to przez tych wszystkich ludzi nie znoszę jak ktoś się do mnie dosiada w pociągu, autobusie czy tramwaju. Może przez nich w knajpie siadam tyłem do wszystkich bo nie znoszę jak ktoś patrzy na mnie jak jem. Może przez nich jedyny tłum jaki znoszę to tłum koncertowy, gdzie jak wiemy przypadkowy dotyk jest nieunikniony? A może po prostu jestem aspołeczna i ludzi nie znoszę? Wiem jedno. Czas zrobić prawo jazdy.

Etykiety: , ,

Z kopyta...

...restartujemy.
Stąd:
http://otchlanzapomnienia.blog.pl/
przenosimy się tu, dla wygody i lansu. Razem ze starymi postami, bo w końcu za wiele ich nie było.


Niech duch przekory nam przyświeca.

Etykiety: , ,